DION LEONARD • „ODNALEŹĆ GOBI”


Zwierząt nie trzeba lubić, ale należy je szanować. Psy mają w sobie ogromne pokłady uczuć, o czym wiedzą wszyscy opiekunowie tych niesamowitych istot. Wydaje nam się, że to my wybieramy pupila — a może jednak on nas?

Dion Leonard jest znanym maratończykiem, który nie spodziewał się, że bieganie aż tak zmieni jego dotychczasowe życie. W 2016 roku zechciał wyruszył poprzez słynną pustynię Gobi, sprawdzić swe możliwości. Przypadek — albo przeznaczenie sprawił, iż na jego drodze stanęła ona. Zwykła suczka, o nieokreślonej rasie. Podbiła serce Diona, choć początkowo nie rozumiał, dlaczego tak się na niego uparła. Malutka, drobna, ale o wielkiej sile walki i energii. Towarzyszyła Leonardowi podczas biegu, dodając mu otuchy. Bez słów. Gobi, bo tak została nazwana na cześć pustyni, niezwykle wpłynęła na swojego nowego przyjaciela. Maratończyk przestał skupiać się na zwycięstwie, a zaczął czerpać radość z samego sportu. I opieki nad psiakiem, gdy ciągle musiał pilnować, czy suczka dobrze się czuje, jest zdrowa i zadowolona. Postanowił wrócić z nią do Szkocji, gdzie mieszka. I tu nastąpiło całe pasmo przeszkód, wartych pokonania, ponieważ taka przyjaźń zasługuje na poświęcenie…


Książki o psach zawsze wzbudzają we mnie skrajne emocje. Sądzę, że muszę przeczytać każdą, a jednocześnie obawiam się potoku łez. Zwierzęta potrafią totalnie wzruszyć, co w mym przypadku spotęgowało się po śmierci mojego ukochanego psiaka. Ten, kto przez to przeszedł, zrozumie. Gdy trafiłam na zapowiedź „Odnaleźć Gobi”, to aż sama się do siebie uśmiechnęłam. Historia tego malucha okrążyła świat jakoś dwa lata temu, była dosłownie wszędzie. Pamiętam, że pomyślałam, iż z pewnością powstanie powieść lub dobry film. Przeczucie okazało się być słuszne, ponieważ literatura już przygarnęła Gobi, a ekranizacja też się tworzy. Wielu znajdzie w tym sprytny marketing. Nic tak nie porusza jak małe dzieci i słodkie zwierzaczki. Ale te czasy są tak wypełnione smutkiem — nie ma powodu, aby odmawiać sobie poprawienia nastroju, choćby ktoś miał zarobić.


Samo wydanie jest śliczne! Trudno wybrać lepszą fotografię na okładkę. Gobi wygląda uroczo, lecz z jej oczy bije zadziorność, hart ducha w małym ciałku. Egzemplarz należy do tych lżejszych, idealnych do torby, gdy mamy ochotę na szybką lekturę w komunikacji miejskiej. W środku znajdziemy więcej zdjęć, co uznaję za spory plus. Wydrukowane na papierze kredowym, w dobrej jakości. Zdecydowanie umilają czas, chwilkę się nad tym pozachwycałam, bo Gobi okrutnie przypomina mi mojego, wcześniej wspomnianego, zmarłego psa. I jak tu się nie zakochać? Momentami miałam wrażenie, że czytam o swoim Pingusiu. Cóż, moja opinia jest aż na wskroś subiektywna.

Kątem oka zauważyłem jakiś ruch i na ułamek sekundy spojrzałem w dół. To znowu był ten pies. Tym razem nie interesowały go moje ochraniacze. Po prostu biegł obok mnie i wydawał się szczęśliwy. Dziwne, pomyślałem. Co on tu robi? Zwiększyłem tempo, zbiegając w zagłębienie. Zeng, doskonały chiński ultramaratończyk, trochę się ode mnie oddalił, a za sobą nie słyszałem nikogo. Byliśmy tylko ja i pies, noga w nogę pokonując ostre zakręty.

Całość została napisana językiem prostym oraz zrozumiałym. To też autobiografia Leonarda, gdyż przytacza on dzieciństwo, przedstawia początki historii z bieganiem. Te fragmenty nie zapychają osi fabuły, są jej interesującym dopełnieniem. Dion to fascynująca osoba, od razu wzbudza sympatię, podobnie jego żona, Lucja. Świetny materiał na inspirację, kiedy chcemy ruszyć się ze swoim życiem, zacząć jakąś przygodę. To może brzmieć nieco banalnie, ale bardzo chciałabym poznać tych ludzi. I, oczywiście, ich pupilkę. Tworzą zgrany zespół, są zwyczajnie nadzwyczajni.

Wszystkie problemy przeszkadzające w zabraniu Gobi z Azji powierzchownie mogą wydawać się śmieszne, lecz ogrom biurokracji aż zatrważa. Myślę, że większość z nas, nawet ja, zrezygnowałoby w trakcie. Ileż można walczyć z systemem? Tym bardziej zawziętość Diona budzi respekt. Maratończyk w ciekawy sposób opisał Chiny, dość dwojako. Spotykały go pewne nieprzyjemności, ale uzyskał też sporo pomocy, bezinteresownej. Czyż to nie wspaniały materiał na scenariusz? Naprawdę, nie mogę doczekać się filmu, bo czuję, iż będzie świetnym uzupełnieniem tej publikacji. Pochłonęłam ją w jeden wieczór, teraz pożyczyłam mamie podzielającej me zachwyty, a chciałabym, aby ten egzemplarz jeszcze trochę powędrował — niczym Dion i jego psiak.

„Odnaleźć Gobi” to książka, której nie da się zapomnieć. Jest idealną lekturą dla każdego zwierzoluba. Przepięknie skonstruowana, z jej kart po prostu uderza miłość, nadzieja, wszystko to, co w człowieku i psie najlepsze. Bardzo się cieszę, że w końcu mogłam zobaczyć tę historię oczami samego Diona, na co czekałam od chwili, gdy pierwszy raz usłyszałam o nim i cudownej Gobi. Serdecznie polecam, będziecie zadowoleni!

Czy znajdę Gobi? Tego nie wiedziałem. Czy uda mi się nagłośnić jej historię w miejscowych mediach, co proponowało wiele osób? Tego też nie wiedziałem. Czy robiłem już coś takiego wcześniej? Absolutnie nie. Ale wiedziałem, że mam serce do walki. Wiedziałem, że nigdy nie pragnąłem niczego bardziej, niż znaleźć Gobi. Bez względu na to, co będę musiał zrobić, nie zamierzałem spocząć, dopóki nie wykorzystam wszystkich możliwości.


AUTOR • CARMEN SANTOS
TYTUŁ • „OGRÓD Z MARZEŃ”
LICZBA STRON • 256
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS POLSKA
ISBN • 978-83-276-3508-2

DZIĘKUJĘ WYDAWNICTWU HARPERCOLLINS POLSKA ZA UDOSTĘPNIENIE EGZEMPLARZA RECENZYJNEGO!


CHCECIE PRZECZYTAĆ RECENZJĘ RAZ JESZCZE?

3 komentarze:

  1. Kocham zwierzęta, więc chętnie przeczytam.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. W naszym prostym zyciu milosc odgrywa bardzo szczególna role. Teraz jestesmy w stanie uczynic twoje zycie milosne zdrowym i nie ma miejsca na zadne klopoty. Wszystko to jest mozliwe dzieki AGBAZARA TEMPLE OF SOLUTION. Pomógl mi rzucic zaklecie, które przywrócilo mojego zaginionego kochanka z powrotem na 48 godzin, które zostawily mnie dla innej kobiety. mozesz takze skontaktowac sie z nim ( agbazara@gmail.com ) lub WhatsApp / Call: ( +2348104102662 ), i byc szczesliwym na wieki, tak jak teraz z jego doswiadczeniem.

    OdpowiedzUsuń