TRENT DALTON • „CHŁOPIEC POCHŁANIA WSZECHŚWIAT”


Przedmieścia Brisbane, 1983: nieobecny ojciec, uzdolniony niemy brat, matka narkomanka, handlarz heroiną w roli ojczyma… Czy życie dwunastoletniego Elego mogłoby być bardziej skomplikowane?

Dorastając w zaniedbanej dzielnicy, zamieszkałej przez polskich i wietnamskich uchodźców, Eli próbuje iść za głosem serca, żeby dowiedzieć się, co to znaczy być dobrym człowiekiem. Heroicznie próbuje ratować matkę przed pewną zgubą. Los ciągle jednak rzuca mu pod nogi nowe przeszkody.

Najbardziej niezawodnym dorosłym w życiu Elego okazuje się Slim Halliday, czuwający nad nim recydywista i za życia owiany legendą rekordzista udanych ucieczek z więzienia Boggo Road Gaol.

Ta pełna oryginalności i uroku historia, osadzona w Australii lat 80. XX wieku, stanowi wielowymiarową opowieść o braterstwie, prawdziwej miłości i nieprawdopodobnej przyjaźni, a także o zbrodni i magicznej sile umysłu, o rodzinie i przeznaczeniu — jest hipnotyzująca i poruszająca, poetycko przepiękna. Trent Dalton to bez wątpienia jeden z najciekawszych pisarzy australijskich ostatnich lat.

____________________

Staram się nie kierować okładkami przy wyborze książki, jednak czasem pozwalam sobie na złamanie tej zasady. Szata graficzna powieści Trenta Daltona od razu przypadła mi do gustu, choć o samym autorze nie wiedziałam nic. Również z opisem fabuły zapoznałam się już po zamówieniu egzemplarza. W końcu zasiadłam do lektury, bez stawiania żadnych konkretnych wymagań — zwyczajnie nie byłam pewna, czego mogę się spodziewać. Aczkolwiek całość mnie jakoś zauroczyła. Zaczęłam rozumieć fenomen tego australijskiego pisarza, zaznajomiłam się z kilkoma artykułami na jego temat. „Dziennikarz magazynu The Weekend Australian. Za swą pracę dwukrotnie otrzymał Walkley Award for Excellence in Journalism, trzykrotnie Kennedy Award for Ecellence in NSW Journalism i czterokrotnie narodową News Awards Features Journalist of the Year” — robi wrażenie, prawda? „Chłopiec pochłania wszechświat” to bardzo interesujący debiut, możemy się cieszyć, iż został wydany w Polsce.

Śledziłem ludzi od lat. Kluczowym elementem udanej obserwacji są odpowiednia odległość i wiara. Odpowiednia odległość od obserwowanego obiektu, by pozostać niezauważonym. I wiara na tyle mocna, by przekonać samego siebie, że wcale się obiektu nie śledzi, nawet jeśli to nieprawda. Wiara oznacza pozostanie niewidocznym. Po prostu jest się kolejnym niewidocznym nieznajomym w świecie pełnym niewidocznych nieznajomych. 
Na zewnątrz jest zimno. Daję Lyle’owi pięćdziesiąt metrów przewagi i ruszam. Przy skrzynce na listy orientuję się, że jestem boso i mam na sobie zimową piżamę, tę z wielką dziurą na prawym pośladku. Lyle idzie przed siebie szybkim krokiem w stronę ciemności za latarniami oświetlającymi wejście do parku przy Ducie Street po drugiej stronie naszej ulicy.

Uważam, że tę książkę należy czytać bez pośpiechu. Zawiera w sobie sporo prawd życiowych, które trzeba odpowiednio przemyśleć, pochylić się nad nimi, skupić. Tak właśnie uczyniłam, normalnie skończyłabym lekturę w ciągu dwóch dni, ale rozłożyłam to na dwa tygodnie, czego absolutnie nie żałuję. Tym sposobem czuję, iż fabuła głębiej wnika, chociaż potem na długo tkwi w głowie. A to słodko-gorzka powieść, z niezwykle wyrazistymi bohaterami, istniejącymi w dysfunkcyjnych rodzinach. Mieszkających gdzieś na przedmieściach Brisbane, w nieciekawym otoczeniu, marzący o wyrwaniu się z tego marazmu. Tylko jak uciec? Czy można pozostać dobrą osobą?

Dokładnie, pojęcia dobra oraz zła napędzają akcję. Eli, nasza główna postać, ciągle zadaje sobie pytania dotyczące moralności. Urodzony w patologicznym środowisku, kocha matkę-narkomankę, a za swój autorytet i najlepszego przyjaciela uznaje Arthura „Slima” Hallidaya, który zasłynął jako uciekinier z więzienia, gdy mimo wszystko spędził prawie ćwierć wieku. Mężczyzna trzyma pieczę nad Elim i jego bratem, Augustem, dbając o to, aby chłopcy uniknęli jego błędów, wyszli na prostą ścieżkę, wbrew pochodzeniu. Z zaciekawieniem obserwowałam ich relację, wyjątkową, jak kwiat w samym środku bagna. Infantylne porównanie, lecz takie przychodzi mi teraz do głowy.

Trent Dalton ma specyficzny styl. Porusza wątki poważne, ale okrasza je humorem, trochę rozganiając mrok. Najmocniejszym punktem książki wydaje się być pomysł na fabułę. Odrzucone dziecko, które potrafi odnaleźć w życiu pozytywne strony. Zachęcone przez recydywistę do pisania listów do innych więźniów, w ten sposób zyskując kolejnego przyjaciela. To skłania ku pewnych refleksjom — za dużo skupiamy się na pozorach. Ludzie popełniają błędy, czasami katastrofalne w skutkach, aczkolwiek nie czyni to od razu z nich potworów. Istnieje szansa na zmianę, kiedy w człowieku ciągle drzemie właśnie człowiek. Byle tylko go wydobyć, do czego potrzeba nawet małego impulsu. Jakim może zostać dokładnie list.

Kursy z prochami muszą odbywać się w soboty, ponieważ większość dilerów trzeciego szczebla, którym Lyle sprzedaje towar, w tygodniu za dnia pracuje. tytus Broz jest najwyższym szczeblem. Lyle drugim. Lyle rozprowadza towar między dilerami trzeciego szczebla, którzy sprzedają działki kobietom i mężczyznom na ulicach, albo — jak w przypadku Keva Hunta — kobietom i mężczyznom na morzu. Kev Hunt jest rybakiem, który dorabia sobie na boku jako diler trzeciego szczebla, zaopatrując wielu ćpunów wśród poławiaczy krewetek w Zatoce Moreton. Dni powszechnie spędza na morzu. Dlatego jeździmy do niego do Bald Hills w soboty, bo tak mu odpowiada. to dobry interes. Lyle dostosowuje się do potrzeb swoich klientów. Na przykład taki Shane Bridgman. Jest prawnikiem, który robi interes na boku jako dostawca trzeciego szczebla dla środowiska prawniczego z George Street.

„Chłopiec pochłania wszechświat” jest propozycją idealną dla tak zwanych „wrażliwców”. Wzruszająca powieść, bardzo udany debiut literacki. Ale też rodzaj książki, który trudno polecić albo odradzić. Każdy powinien zapoznać się samemu, bo jednych ta pozycja zachwyci, a innych dosłownie zanudzi. Mnie zauroczyła, ze względu na swoją magiczność, przesłanie o trzymaniu się nadziei. Siła braterstwa, ogrom miłości, choć momentami ciężkiej, wypełnionej łzami. Nawet w rynsztoku można znaleźć coś, co sprawia, że dalej chcemy walczyć, na przekór przeciwnościom.


AUTOR • TRENT DALTON
TYTUŁ • „CHŁOPIEC POCHŁANIA WSZECHŚWIAT”
PRZEKŁAD • DOROTA STADNIK
LICZBA STRON • 480
WYDAWNICTWO • HARPERCOLLINS POLSKA
ISBN • 978-83-276-4103-8

EGZEMPLARZ RECENZYJNY UDOSTĘPNIŁO WYDAWNICTWO HARPERCOLLINS POLSKA — DZIĘKUJĘ!

2 komentarze:

  1. Jestem ogromnym wrażliwcem i lubię poruszające historie, więc to coś dla mnie. 😊

    OdpowiedzUsuń